Na co dzień marketingowiec, który urządzi niejeden event. Skupiona na celu, doskonale planująca swoją pracę. Być może to spowodowało, że doskonale planuje także swoje podróże. A może to właśnie podróże nauczyły ją przewidywania nieprzewidywalnego?
O tym, jak przygotować się do egzotycznych podróży, rozmawiałam z Elżbietą Wiśniewską – Franckiewicz.
Rzucam hasło: wakacje. Twoja pierwsza myśl?
EWF: Że pakuję plecak i jadę.
Dokąd?
EWF: Cały czas pociąga mnie Azja. Chciałabym ją dokładnie zwiedzić.
Marzy mi się Indonezja. Chciałabym też pojechać do Wietnamu, Kambodży, Birmy. Szukam jak największych kontrastów do tego, co mam na co dzień.
All inclusive? 🙂
EWF: Nudy! Raz zdecydowałam się na tego typu wycieczkę. Pojechałam do Tunezji. Ale i tak zamiast korzystać z hotelowych dobrodziejstw, pływać w basenie i pic hektolitry alkoholu wolałam sama zwiedzać okolice.
Ostatnio byłaś w Indiach. Jak przygotowujesz się do tak egzotycznych podroży?
EWF: Przede wszystkim bardzo dużo o danym miejscu czytam. Kupuję przewodniki i dokładnie je studiuję. Zwłaszcza ciekawe okazują się te miejsca, które nie są przedstawiane jako główne atrakcje, ale znajdują się gdzieś w przypisach czy notatkach z adnotacja „warto też zobaczyć”. Do tego „zwiedzam” dane miejsce przy pomocy Google Earth. Wyszukuje małe miejscowości i podglądam, jak wygląda w nich życie. Nie szukam plaż, wręcz przeciwnie. Chcę się znaleźć w centrum wydarzeń, być tam, gdzie coś się dzieje, a na plaży wielu atrakcji nie znajdę.
Teraz intensywnie myślę nad Indonezją. Chciałabym pojechać na Bali. Ale na plaży na pewno mnie nie spotkacie.
W przypadku Indonezji mam taki pomysł, by zwiedzić ją, podążając za książką „Jedź, módl się i kochaj” i poznać szamana Ketut.
Czytasz przewodniki, sprawdzasz internet – ile czasu zajmuje Ci przygotowanie się do podróży?
EWF: Właściwie od momentu zakupu biletu, a z tym bywa różnie. Decyzję, by kupić bilety do Indii podjęliśmy z moim mężem w ciągu kilku minut, choć nie ukrywam, że już dawno marzyłam o tej podróży. Pewnego dnia okazało się, że są wyjątkowo tanie przeloty i albo skorzystamy z okazji, albo… będziemy później żałowali. Termin wylotu był oddalony o 3 miesiące. Tyle czasu miałam, by się do podroży dobrze przygotować.
Z tymi biletami to był szczęśliwy traf?
EWF: Nie do końca. Jestem uzależniona od sprawdzania połączeń i cen przelotów w różne miejsca. Nie ma dnia, bym nie sprawdziła, czy jakaś okazja na mnie nie czeka. Ale jeśli chce tanio podróżować, to muszę trzymać rękę na pulsie. Chociaż akurat ta okazja z biletami trochę mnie zaskoczyła i musiałam szybko zmobilizować wszystkie siły, by zebrać odpowiednią kwotę. Na szczęście – udało się.
Nie skończyło się jednak na samym zakupie biletów na przelot. Od razu kupiłaś też bilety kolejowe…
EWF: Tak. Ze względu na to, że pociągi mają tam bardzo duże obłożenie i bilety trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem, a jest to tani środek transportu. Również bilety lotnicze po Indiach kupione jeszcze w Polsce były dużo tańsze. Poza tym chciałam zobaczyć jak najwięcej, więc bardzo dobrze zaplanowałam sobie całą podróż – kolejne punkty na mapie, środki transportu, miejsca do zobaczenia. Niemal co do godziny 🙂 Chociaż oczywiście zawsze dawałam sobie margines na zmianę planów, w razie gdyby okazało się, że jest coś ciekawszego do zobaczenia niż pierwotnie planowałam.
Jednym z miejsc, które planowaliśmy zwiedzić, było Goa. Ale od początku wiedziałam, że nie będziemy leżeć na plaży! Jednego dnia zwiedziliśmy jego część północną, a drugiego – południową. I niestety nie mam zdjęcia na plaży z drinkiem z palemką (śmiech).
Na szczęście masz wiele innych zdjęć!
EWF: Tak, a na niemal wszystkich są ludzie – piękni, kolorowi, uśmiechnięci. Bardzo pozytywni. W Polsce wszyscy tłumaczymy nasze kiepskie nastroje brakiem słońca. I na pewno tak jest, że tam, gdzie jest go dużo, ludzie żyją inaczej, radośniej. Ale myślę, że w przypadku Indii to także kwestia religii.
Wróćmy jeszcze na chwilę do przygotowań. Przed Wami był wyjazd na dwa tygodnie. Jak się spakowałaś?
EWF: Spakowaliśmy się w dwa nieduże plecaki, chociaż teraz wiem, że mogłam wziąć jeszcze mniej, bo wiele rzeczy po prostu opłaca się kupić na miejscu. Ubrania, kosmetyki – niepotrzebnie zajmowały mi miejsce w plecaku. Przydała mi się za to folia stretchowa. Przede wszystkim w drodze powrotnej opakowałam plecak stretchem i miałam pewność, że nikt mi nic do plecaka nie podrzuci, bo niestety takie ryzyko istniało. A poza tym wszystkie ubrania, narzuty i inne tekstylia, które kupiliśmy, owinięte folią zajmowały dużo mniej miejsca w plecaku.
Indie nie są uważane za bezpieczny kierunek. Nie czułaś zagrożenia?
EWF: Miałam tego świadomość. Wiedziałam, że może być niebezpiecznie, zwłaszcza, że jestem blondynką i przez to rzucam się w oczy. I faktycznie – jako blondynka miałam wzięcie, bo wszyscy chcieli sobie ze mną robić zdjęcia (śmiech). Ale nie czułam się źle czy niepewnie. Nikt mnie nie nękał, nikt mnie nie straszył, nikt mnie nie dotykał. Wręcz przeciwnie – wszyscy starali się zapewnić mi strefę intymna.
Chociaż oczywiście staraliśmy się zachowywać rozważnie – nie wracaliśmy po zmroku. Maksymalnie zostawaliśmy poza hotelem do zmierzchu, wtedy, gdy jeszcze knajpki były otwarte i można było zauważyć innych turystów. Szczególnie w Delhi.
I pamiętałam także o odpowiednim stroju. Zawsze miałam długie spodnie, bluzkę zakrywającą ramiona i chustkę na dekolcie. Wiedziałam, dokąd jadę i szanowałam tamtejszą kulturę.
Udało Ci się uniknąć sensacji żołądkowych?
EWF: Codziennie brałam osłonowo probiotyki i tabletki izotoniczne, dzięki którym uniknęłam odwodnienia, bo o to jest tam bardzo łatwo, mimo wypijania sporych ilości wody. Nie jedliśmy też mięsa. Z reguły nasze posiłki składały się ze smażonych warzyw z mnóstwem kolorowych przypraw.
Mówiłaś, że spotkałaś wiele przyjaźnie nastawionych osób
EWF: Właściwie każdy był przyjaźnie nastawiony i pomocny. Nigdy nikt nam nie odmówił pomocy. Ludzie częstowali nas jedzeniem. Gdy widzieli, że stoję z mapą, to podchodzili, żeby mnie pokierować. Pomagali nam wejść i wyjść z pociągu, ktoś specjalnie pojechał kilka stacji dalej, by pokazać nam, gdzie mamy przesiąść się na inny pociąg.
Kolejne miejsce na mapie świata, które chcesz odwiedzić, to Indonezja. Jak przygotowujesz się do tej wyprawy?
EWF: Mam trzy przewodniki, oglądam programy podróżnicze, chodzę na prelekcje dotyczące Indonezji. Chociaż wciąż się waham, czy to faktycznie będzie Indonezja… Bo ciągnie mnie też Kuba…
A co poradziłabyś tym czytelnikom bloga, którzy niewiele podróżują lub zawsze wybierają wycieczki z biurem podróży w wersji all inclusive, a teraz chcą zaszaleć i wyjechać we własnym zakresie. Od czego zacząć?
EWF: To zabawne, ale faktycznie często zdarza mi się doradzać znajomym w kwestii wyboru wycieczki i przygotowania do niej. Nawet chodzę z nimi do biur podróży (śmiech).
Na pierwszą, samodzielną wycieczkę, raczej odradzam Indie i kierunki bardzo egzotyczne. Zanim sama pojechałam do Indii, byłam już zaprawiona w bojach. Zdarzyło mi się spać w wielu nietypowych miejscach – na plaży (za co zresztą byłam aresztowana), w starym porcie, na parkingu wielopoziomowym…
Aresztowana?
EWF: W Grecji. Pojechałam tam z moim ojcem i 4 dziewczynami, moimi harcerkami. My spałyśmy w namiocie na plaży, ojciec w samochodzie. W pewnym momencie przyjechała policja i zapakowała nas do samochodu informując, że jestem podejrzana o porwanie tych oto dziewczyn. Na komisariacie spędziłyśmy dobę, próbując wyjaśnić, jak wygląda sytuacja, kontaktując się z rodzicami dziewczyn i ambasadą. W końcu nas wypuścili.
Ale wracając do tematu – na początek proponuję jeden z mniej egzotycznych kierunków niż Indie. Gorąco polecam Portugalię, która jest moim ukochanym krajem. Doskonała też do wycieczek z całą rodziną. Przeloty są tanie, ceny na miejscu wcale nie takie wysokie, plaże piękne. To jedyne miejsce, gdzie naprawdę uwielbiałam siedzieć w wodzie godzinami. A przygotowania do takiej wycieczki wcale nie będą trudne – nie musimy się szczepić, kultura jest podobna do naszej, odległość od Polski też nie jest zawrotna 🙂 Po prostu – kupcie przewodniki, zaznaczcie miejsca, które chcecie odwiedzić, kupcie bilety i… udanej podróży!
Elephanta Island – w Bombaju wystarczy wsiąść na statek i przenieść się na tę wysepkę z niesamowitymi jaskiniami, na której mieszkały kiedyś słonie, a obecnie grasują małpy złodziejki
Targ warzywny w Udaipurze – niezapomniane kolory, zapachy i labirynt między wysypanymi na ulicy warzywami i owocami. Docierają tu głównie miejscowi
Wycieczka pociągiem w najtańszej klasie – widoki za oknem cudowne, a spotkani ludzie prawdziwi, serdeczni i zapadający w pamięć na zawsze
Pałac Wiatrów w Jaipurze – piękna różowa budowla z mnóstwem okien, które były jedynym kontaktem mieszkających w pałacu kobiet ze światem zewnętrznym
Dworce w Bombaju – tłok, ścisk i różnorodność ludzi
Goa – odpoczynek dla oczu i uszu na pustych, prawie prywatnych plażach, wśród zieleni drzew, bez dźwięku klaksonów i milionów pojazdów
Taj Mahal – dla mnie to miejsce nie jest przereklamowane, to najpiękniejszy pomnik miłości i spełnienie największego marzenia
Wszystkie zdjęcia: Elżbieta i Rafał Wiśniewscy - Franckiewicz
1 Comment
[…] A od niedawna do listy miejsc, które odwiedziła, może dopisać Indie. Kliknijcie tutaj, by przeczytać wywiad z Elą i zobaczyć obłędne zdjęcia z […]