Nazwa elevator pitch powstała w Stanach i dotyczy sytuacji, kiedy wsiadasz do windy i przypadkowo spotykasz w niej wymienionego wcześniej potencjalnego pracodawcę, klienta czy inwestora. Masz 20-30 sekund (bo tyle trwa jazda między piętrami) na to, by go zainteresować sobą, swoją ofertą, a jednocześnie nie zanudzić. Tylko 20-30 sekund, by płynnie opowiedzieć, czym się zajmujesz, by jasno przedstawić swoją historię, by poruszyć rozmówcę tak, aby zechciał umówić się z Tobą na kolejne spotkanie. 20-30 sekund.
Można iść na żywioł, ale można się do takiej prezentacji przygotować. Chociaż dla wielu osób jest to kompletnie zbędne, bo i tak NA PEWNO nigdy nie będą mieli okazji, by wykorzystać taką mowę w praktyce, nie spotkają nikogo ważnego, nikt nie będzie chciał z nimi rozmawiać. Bo to nie american dream. Na pewno?
Jeśli siedzisz w domu 24 godziny na dobę – być może masz rację. Ale jeśli zdarza Ci się brać udział w szkoleniach, warsztatach, spotkaniach networkingowych, targach, albo zwykłych spotkaniach z przyjaciółmi, gdy jesteś przedstawiany komuś nowemu – elevator pitch może Ci się bardzo przydać.
Wiele osób, które znam, na pytanie, czym się zajmujesz, odpowiada „yyy, jestem nauczycielką”, „a prowadzę taką swoją małą działalność, nic szczególnego”, „w biurze pracuję, zajmuję się dokumentami”. Fascynujące. Paradoks polega na tym, że z reguły te osoby robią naprawdę ciekawe rzeczy, ale trzeba z nich wyciągać informację. Dlaczego? Pewnie dlatego, że uczy się nas (zwłaszcza kobiety), że mamy być skromni! Nie opowiadać za dużo o sobie! Nie chwalić się! I tak czasem, rozmawiając z drugą osobą, zanim dotrę do tego, co fajnego robi w swoim życiu, mocno się zmęczę, jeśli nie zniechęcę.
Nie bądźmy nieśmiali. W niczym na to nie pomoże. Za to umiejętność krótkiego opowiedzenia o swoich osiągnięciach i doświadczeniach – wręcz przeciwnie.
Przygotuj sobie kartkę papieru. Pamiętaj, że papier wszystko zniesie i nie ograniczaj się ani nie hamuj.
Zacznij od określenia, do kogo chcesz tę mowę przygotować i jaki cel chcesz osiągnąć. Trochę inaczej będziesz rozmawiał z kolegą, inaczej z klientem.
Następnie wypisz swoje talenty, umiejętności i doświadczenia.
W kolejnym kroku napisz, czym zajmujesz się Ty lub Twoja firma. Pamiętaj jednak, by używać języka korzyści – określ, jaki problem rozwiązujesz i w jaki sposób pomagasz innym. Jeśli zajmujesz się organizacją eventów, powiedz o wydarzeniu, które zorganizowałeś za niewielkie pieniądze, a które miało imponującą frekwencję. Jeśli jesteś PRowcem – o tym, jak dzięki Twoim działaniom zmienił się wizerunek klienta. Itd.
Teraz z tych luźnych notatek stwórz swoją mowę. Pamiętaj, musi być krótka. Nie wiesz ile to jest 30 sekund? Włącz stoper 🙂 Najczęściej przygotowywane mowy właśnie tyle trwają, ale możesz spotkać także trochę dłuższe – minutowe.
Pamiętaj:
ćwicz, ćwicz, ćwicz…
Ćwicz przed lustrem z zegarkiem w ręku. Ćwicz przed kamerą. Ćwicz, by mowa nie była dłuższa niż 30 sekund i by brzmiała naturalnie.
A jeśli potrzebujesz dodatkowej inspiracji, może pomocne będą rady, których udziela Daniel H. Pink (autor bestsellerów dot. biznesu i zarządzania) o elevator pitch w 21 wieku.
Powodzenia!
Super, dziękuję za miłe słowa 🙂 Takie komentarze powodują, że chce się pisać!
I to rozumiem, w końcu ładnie rozpisane jak się do tego przygotować, dzięki! 🙂
P.S. Do dziś sądziłam, że to jest „elevator speech” 😀 Człowiek się uczy całe życie 😉
Bardzo konkretne! A przy okazji – przypomniało mi się, że kiedyś rozsyłając program szkolenia zaznaczyłem punkt o ćwiczeniu „elewatora” przed kamerą. Wybuchła mała panika! Miałem telefony od zainteresowanych czy na pewno i czy obowiązkowo. Ale koniec końców – udało się, a potem wszyscy zobaczyli, że oglądanie siebie na ekranie ma sens! Nagrywajcie się i oglądajcie. Naprawdę warto:)
[…] wiem, że taką historię trzeba jeszcze wiele razy ćwiczyć i powtarzać. To taki dłuższy elevator pitch, w którym także trzeba zaintrygować odbiorcę, zaangażować i sprawić, by poszedł za nami na […]
[…] opisu firmy. Nazywam to stworzeniem story. W wersji skróconej będzie to elevator pitch, tzw. mowa windowa, którą można wykorzystać podczas spotkań z inwestorami, networkingu […]
8 komentarzy
Nie wiedziałam ani nie skojarzyłam skąd się wzięła nazwa! Teraz wszystko jasne 🙂
Nareszcie mam KONKRETNE wskazówki, krok po kroku, jak to przygotować i co zawrzeć. Dla mnie rewelacja! Myślę bardzo analitycznie i rozbieram wszystko na części, tak już mam, nawet już z tym nie walczę:) Ale dlatego potrzebuję wskazówek: 'krok po kroku’ na początek. Dotąd miałam mgliste pojęcie:) To tak ładnie brzmi: przygotuj mowę na 30 sekund, mów językiem korzyści, przedstaw co robisz… ale JAK:) Kiedy mam konkretne wskazówki na pierwszy raz, potem mogę improwizować i idzie łatwiej:) Jestem Ci bardzo wdzięczna, że 'rozebrałaś’ tę mowę na części:)