[et_pb_section admin_label=”section”][et_pb_row admin_label=”row”][et_pb_column type=”4_4″][et_pb_text admin_label=”Tekst” background_layout=”light” text_orientation=”left” use_border_color=”off” border_color=”#ffffff” border_style=”solid”]
Ostatnio na Instagramie opublikowałam wpis dotyczący moich porannych (całkiem nowych) nawyków. Ponieważ od tego czasu wiele osób zwraca się do mnie z pytaniem, czy warto nastawiać budzik na 5 rano, odpowiadam wpisem o tym, czym jest fenomen poranka, czyli jak i po co wstawać rano.
W chwili, gdy piszę te słowa, jest zima. I to taka prawdziwa, za oknem śnieg, szybko robi się ciemno, a poranki są zimne i wyglądają jak środek nocy. Dlatego wcale nie jestem zaskoczona, gdy znajomi, dowiadując się, że wstaję o piątej rano, dość wymownie na mnie patrzą. Ponieważ jednak daleko mi do masochizmu, zaznaczam od razu: poranne wstawanie wcale nie jest takie złe, a nawyk wychodzenia z sypialni, gdy tylko zadzwoni budzik, można wyrobić.
Wskazówki, jak wstawać rano, a przede wszystkim po co to robić, i jak wykorzystać poranne chwile dla siebie podaje Hal Elrod w swojej książce „Fenomen poranka”. Zacznijmy od historii autora. Do 20. roku życia nie mógł na nic narzekać. Miał plany z realną szansą na ich osiągnięcie, przyjaciół, dziewczynę. Wszystko zmieniło się, gdy pewnego dnia uległ wypadkowi samochodowemu – miał roztrzaskane chyba wszystko, co roztrzaskane mogło zostać, przez tydzień był w śpiączce farmakologicznej. Po wybudzeniu dowiedział się, że nie będzie mógł chodzić. Opuściła go dziewczyna. Stracił pamięć krótkotrwałą.
To zbyt wiele jak na jedną osobę. Hal postanowił jednak się nie poddawać i zamiast patrzeć wstecz, wyciągnąć co najlepsze z tego, co mu się przytrafiło. Zaczął intensywną rehabilitację. Po jakimś czasie wrócił do pracy, i został jednym z najlepszych handlowców, a niedługo potem zaproponowano mu stanowisko dyrektora. Wydał książkę. Zaczął występować publicznie. Wciąż jednak było mu za mało. Podczas pracy nad sobą oraz nad klientami, którzy zaczęli zwracać się do niego z prośbą o poradę, stworzył metodę Miracle Mornings,
Tak w dużym skrócie wygląda historia Hala Elroda. A teraz przejdźmy do poranków i wstawania o 5 rano (okrzyk grozy słyszę…).
Jestem mamą małej dziewczynki. Prowadzę własny biznes. A to oznacza, że w pracy jestem non stop, a kiedy nie jestem w pracy, zajmuję się sprawami domowymi i/lub dzieckiem. Naprawdę brakowało mi czasu tylko dla siebie. Takiego, kiedy wiem, że nikt nie zadzwoni, nie muszę wysłać „na już” żadnego maila. Kiedy nikt nie chce herbatki czy bawić się ciastoliną. Brakowało mi ciszy, spokoju, chwili na oddech i poukładanie sobie całego dnia. Serio, czy jest na to lepsza godzina niż wczesny poranek?
Hal Elrod wskazuje 6 aktywności, które powinniśmy wykonywać każdego ranka, by nasz „Miracle Morning” miał sens:
Nigdy nie medytowałam. Nigdy. Nie potrafiłam, od razu się rozpraszałam, myślałam o tysiącu innych spraw. Nie wiedziałam tylko, że to zupełnie naturalne, a wyciszenie przychodzi razem z praktyką. Zaczęłam medytować, korzystając z dwóch aplikacji: Calm i Breath. Obie proponują szereg krótkich, kilkuminutowych nawet sesji, poświęconych konkretnemu zagadnieniu (wyciszenie, wdzięczność, spokój, radość itp.). Najkrótsza z nich tra 3 minuty. W trakcie medytacji lektor prowadzi nas przez cały proces, jednocześnie co jakiś czas przypominając o skupieniu się na oddechu i zapewniając, że pojawiające się myśli „nie na temat” są czymś zupełnie normalnym – pozwól im przepłynąć. Pozwalam, ale też łatwiej mi się skupić, gdy dookoła jest cicho, bo… to w końcu 5 rano.
Afirmacji też nigdy nie stosowałam. Trudno mi powiedzieć dlaczego. Tymczasem jest to kolejny element Miracle Morning, który zaleca Hal Elrod. Prawdę mówiąc, nawet nie wiedziałam, od czego zacząć i skąd te afirmacje wziąć. Z pomocą przyszła wyszukiwarka – spośród wielu gotowych afirmacji wybrałam te, które pasują do mojej aktualnej sytuacji i potrzeb. Spisałam je na kartce, i codziennie wybieram 1-2, które najbardziej mi w serce grają.
Afirmacja ma nam pomóc w realizacji celów i dotarciu na szczyt (jakikolwiek by on nie był). Podobno stosują ją Will Smith czy Oprah Winfrey. A ostatnio przeczytałam ciekawe zdanie: „Chris Rock nie wychodzi na scenę jako Chris Rock. On wychodzi jako CHRIS ROCK”. Wszystko zależy od naszego wewnętrznego przekonania.
Z wizualizacji podobno korzysta m.in. Bill Gates. Wizualizacja pozwala jasno widzieć cel, sukces, marzenia. Możemy wyobrażać sobie rzeczy (teraz) najbardziej niestworzone, ale dzięki jasnemu myśleniu i wyobrażaniu sobie, jak je realizujemy – faktycznie możemy je zrealizować.
Dla mnie wizualizacja to przede wszystkim ułożenie sobie w głowie planu na dzień oraz „przejrzenie” celów, do jakich dążę i konfrontacja, czy aby na pewno nie zboczyłam z kursu. A jeśli tak, to dlaczego?
Hal Elrod sugeruje także stworzenie tzw. mapy marzeń, na którą będziemy co rano patrzeć. Ale to już kwestia wyboru.
Nie robię rano ćwiczeń. To jest punkt, do którego H.E. mnie nie przekonał. Uznaję, że dużym sukcesem jest, że wstałam i wykonują wszystkie inne zalecenia. A ćwiczenia… może wiosną?
W każdym razie według autora poranne ćwiczenia dadzą Wam zastrzyk energii, poprawią zdrowie i poprawią pewność siebie. Mam nadzieję, że w tej kwestii jesteście bardziej zdyscyplinowani niż ja!
… zwłaszcza książek dot. samorozwoju. Odkładamy na inną godzinę beletrystykę, a skupiamy się na sobie. Pośród wielu książek poradnikowych na pewno znajdziecie te, które do Was trafiają. Przyznaję – wielu książek tzw. coachingowych nie czytam, bo… nie czuję, że są dla mnie. Ale poranki to dobry moment dla mnie na lekturę książek, dzięki którym moje działanie będzie sprawniejsze (np. Getting things done).
Hal Elrod proponuje pisanie dziennika przez kilka minut poranka, wskazując, jaką wartość ma dla niego dziennik i jak zmienił jego życie. Ale tak naprawdę „pisanie” może dotyczyć także pisania bloga czy… notatek z książki, którą właśnie czytasz. Tak ja to robię.
Nie. Zdarza się tak jak w ubiegłym tygodniu, że jestem chora i poranne wstawanie byłoby dla mnie mordęgą. Wtedy odpuszczam. Ale to wyjątki. System Miracle Mornings, czyli poranków tylko dla siebie, to wciąż według mnie doskonały start w nowy dzień. Bo, jak twierdzi Joel Olsteen „Życie zaczyna się co rano”
A Wy? O której dzisiaj wstaliście? 🙂
O fenomenie poranka będę także mówiła w mojej grupie Z biznesem nam do twarzy. Dołączysz?
Może zainteresuje Cię także…
[/et_pb_text][et_pb_shop admin_label=”Sklep” type=”product_category” include_categories=”kursy” columns_number=”0″ orderby=”menu_order” /][/et_pb_column][/et_pb_row][/et_pb_section]
Ja zawsze byłam rannym ptaszkiem. Niestety, rozregulowałam swój organizm na studiach i coraz ciężej było mi wstawać przed 7.. Teraz do tego wracam, nastawiam budzik na 7 (żeby mega szoku nie mieć od razu :P) i zmuszam się do wstania. Dzień automatycznie staje się dłuższy, rano można się skupić na wszystkim, rozbudzić się, uporządkować swoje myśli.. 🙂 Pozdrawiam!
Najwazniejsze to odpowiednio się wieczorem nastawić i być przekonanym, że ten poranek będzie super 🙂
A ja wstaję o 6:00, czyli godzinę wcześniej, niż reszta rodziny. Mam swoją poranną procedurę: 20 minut dla ciała, 20 minut dla ducha i 20 minut dla umysłu. Czekam na moje poranki z niecierpliwością. Po takiej godzinie mocy cały dzień jest lepszy 🙂 pozdrawiam
Tylko facet mógł napisać taką książkę, serio. Głównie dlatego, że żaden z nich nigdy nie będzie matką karmiącą, która wstaje do dziecka kilka razy w nocy, a choćby dwudziestominutowa drzemka to czas na wagę złota. Nie przespałam całej nocy od trzech lat i jednego miesiąca. Najbliższe 1,5 roku również nie zapowiada zmian. Jestem mamą dwójki małych dzieci i w ciągu dnia również ja się nimi zajmuję. Jedno z nich sypia w dzień krótko, drugie wcale. Chciałabym wstawać wcześnie rano, medytować bez myślenia o obowiązkach, afirmować, wizualizować i w ogóle wszystko… wszystko bym chciała. Ale ja tak zwyczajnie nie mam na to siły. Po prostu. Miracle Morning to fajna idea, ale na pewno nie dla każdego.
[…] czas wcześniej pisałam o książce Fenomen poranka i korzyściach, jakie można osiągać dzięki porannemu wstawaniu. Wpis spotkał się […]
7 komentarzy
Przymierzam się do przeczytania tej książki już chyba 2 lata 🙂
Polecasz ją? Czy jest w niej więcej niż to, co pojawia się w recenzjach?
Polecam, chociaż to książka na 1 wieczór.