Zacznę od tego, że 14 miesięcy temu urodziłam dziecko. Pierwsze, oczekiwane, ale też każdego dnia uczące czegoś nowego (i siebie, i mnie), a z każdym miesiącem coraz bardziej wymagające. Ten, kto mnie zna, może powiedzieć, że jestem wyjątkowo spokojną osobą. Trudno mnie wyprowadzić z równowago (co nie oznacza oczywiście, że w ogóle nie można), w sytuacjach stresujących i wymagających natychmiastowej reakcji podejmuję decyzje w mgnieniu oka. Z reguły są to dobre decyzje. Ale przy dziecku musiałam nauczyć się być JESZCZE bardziej cierpliwa. Musiałam zrozumieć, zaakceptować i przyjąć do wiadomości, że niemowlakowi logiczna argumentacja nie jest do niczego potrzebna. Że tak małe dziecko (starsze zapewne także) wyraża swoje emocje w sposób prosty i otwarty, i gdy ma ochotę, to płacze, a gdy chce, to się śmieje. Że nie rozumie, że po nieprzespanej nocy chcę trochę spokoju, że jestem zmęczona, rozdrażniona czy po prostu mam dosyć. Nowy rodzaj cierpliwości, to jedna z rzeczy, których nauczyłam się w tym roku.
Założyłam bloga. Równo rok temu. Ponieważ córka w pierwszych miesiącach dużo spała w ciągu dnia, mogłam sensownie wykorzystać ten czas. I chociaż w szkole rodzenia położne radziły – gdy śpi dziecko, wy też idźcie spać! – to na palcach jednej ręki mogę policzyć dni, gdy faktycznie ucinałam drzemkę razem z córką. Każdą pozostałą wolną chwilę wykorzystywałam na naukę. Między innymi WordPressa. Nowa platforma, mnóstwo możliwości, tylko trzeba było je poznać. Ponieważ założyłam, że poza domeną i serwerem nie inwestuję na początku w bloga pieniędzy, wszystkiego musiałam nauczyć się sama. Począwszy od konfiguracji szablonów stron, po instalację niezbędnych wtyczek, aktualizacje i tysiąc innych rzeczy. I nie licząc drobnych podpowiedzi (m.in. od UnderDev, polecam!), do wszystkiego doszłam sama. Duma niesamowita 🙂
A skoro założyłam bloga, to zaczęłam także pisać. Zaczęłam, ale tu muszę przyznać, jeszcze do końca się nie rozkręciłam. Chciałabym być w tym moim pisaniu bardziej regularna i mam nadzieję, że od nowego roku mi się to uda. Lubię pisać o marce osobistej, bo jest według mnie najprostszym przedłużeniem komunikacji PRowej, wcześniej dbającej o wizerunek firm, a teraz także „przeciętnego Kowalskiego”, który w 21 wieku, naszpikowanym internetem i nowymi technologiami śledzącymi każdą minutę naszego życia, musi być świadomy tej inwigilacji. I musi wiedzieć, co chce o sobie powiedzieć.
Byłam na konferencjach, brałam udział w warsztatach. Spotykałam ciekawych ludzi, zdobywałam nową wiedzę, uczyłam się nowego spojrzenia na świat. Zdecydowanie chcę to kontynuować w tym roku.
Od wyjazdów na warsztaty płynnym ruchem w sierpniu 2015 przeszłam w systematyczne prowadzenie własnych spotkań. Idea Z Biznesem Mi Do Twarzy jest prosta – co miesiąc przedstawiam kobietę, która odniosła w Toruniu sukces w biznesie. Tym samym namawiam do działania i pokazuję pozytywne przykłady. Czasem nawet chciałabym zawołać – zobaczcie, im się udało! I to w tym naszym małym Toruniu. Nie musiały nigdzie wyjeżdżać, chociaż bez wątpienia musiały zakasać rękawy i dużo pracować, by dojść do tego etapu swojego biznesu, w którym aktualnie są. Spotkania mają formę wywiadów na żywo w Hanza Cafe, oczywiście z udziałem publiczności. A ja co miesiąc stoję przed dużym wyzwaniem – każda z zaproszonych przeze mnie mentorek to kobieta wymagająca, a i publiczność ma swoje oczekiwania.
One zmotywowały mnie do rozpoczęcia warsztatów w ramach Akademii Z Biznesem Mi Do Twarzy. Akademia dopiero startuje – bądźmy realistami, zanim na dobre zapadnie w świadomości innych, chwila minie. Ale już cieszę się, że są zainteresowani warsztatami. To pokazuje, że idę w dobrym kierunku…
Ten rok zamykam powrotem do pracy w radiu, którą z racji macierzyńskiego zawiesiłam na rok. I to był chyba pierwszy rok w moim życiu, kiedy nie pracowałam zawodowo i nie myślałam o konieczności zatrudnienia. I po raz pierwszy z dosyć dużej perspektywy mogłam przyjrzeć się temu, co robię i co robiłam do tej pory. I przemyśleć, czy wszystko mi odpowiada. I zastanowić się, czego chcę.
I to był dobrze wykorzystany rok. Następny też taki będzie! Czego sobie i Wam życzę 🙂
A jak Wasze podsumowanie roku?