Magdę poznałam… sto lat temu. No, może niekoniecznie sto, ale i tak było to dawno, gdy chodziłyśmy do tego samego przedszkola. Potem nasze drogi się rozeszły – różne szkoły, różne studia. Więc gdy po prawie trzydziestu latach 🙂 znalazłam Magdę na Facebooku, a do tego dowiedziałam się, że jest naczelną magazynu Madame, wiedziałam, że musimy porozmawiać! O tym, jak powstał magazyn, a tak naprawdę – jak to jest realizować marzenia…
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-bottom-left” width=”800px” height=”” background_color=”#f1f0f0″ border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Magdalena Zdrenka-Ciałkowska, zwyciężczyni plebiscytu “Kobieta przedsiębiorcza 2014”, niepoprawna optymistka, właścicielka Vigo Studio, wydawca i redaktor naczelna dwumiesięcznika „Madame” – magazynu ambitnych kobiet. Z pasją angażuje się w akcje charytatywne, chętnie pomaga potrzebującym. Z mediami w Polsce i zagranicą współpracuje od kilku lat. Autorka tekstów o niesamowitych kobietach, ale i historii projektowania graficznego, reklamy, aranżacji wnętrz, podróży, mody. Jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej, Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki (AICA) i Polskiego Instytutu Studiów nad Sztuką Świata. Kilka miesięcy temu obroniła tytuł doktora na Wydziale Sztuk Pięknych w Toruniu. Dla Magdy nie ma rzeczy niemożliwych, a głośno wypowiedziane marzenia zamienia w cele i realizuje z prędkością światła.[/dropshadowbox]
Jak to w życiu, zakochałam się pod koniec studiów i wyjechałam. Wiele lat podróżowałam między dwoma miastami, od czasu do czasu z przerwą na inne kraje.I choć mieszkam w Poznaniu na stałe, to moja miłość do Torunia powoduje, że wciąż sobie wymyślam preteksty, żeby tu wracać. Oba miasta są mi równie bliskie.
Niezupełnie, Madame to projekt międzymiastowy, a ostatnio międzynarodowy, choć faktycznie główna siedziba redakcji mieści się w Poznaniu. Wracając do początków powstania dwumiesięcznika, mniej więcej rok temu z grupą przyjaciół pracujących w różnych mediach uznaliśmy, że fajnie by było połączyć siły i zrobić coś swojego. W międzyczasie dostałam propozycje objęcia stanowiska redaktor naczelnej pisma dla kobiet. Zebrałam zespół fajnych ludzi, dobrze piszących praktyków, których styl nie tylko pisania, ale i pracy miałam okazję poznać już wcześniej, pracując dla różnych mediów. Niestety ów wydawca, jak to czasem w życiu bywa, okazał się mało uczciwy, a ja zostałam sama z fajnym zespołem i górą pomysłów i nadziei którą wówczas mieliśmy. Postanowiłam jednak nie rezygnować, zmieniliśmy profil magazynu, określiliśmy precyzyjnie grupę docelową, wymyśliliśmy nazwę, znaleźliśmy partnerów, przeprowadziliśmy badania na potencjalnych czytelniczkach, zarejestrowaliśmy magazyn i zaczęliśmy naszą “zabawę po godzinach”, która w szybkim czasie stała się dla wielu z nas zawodowym priorytetem.
Myślę, że to kwestia sytuacji w jakiej znalazłam się rok temu, a także wewnętrznego przekonania, że w życiu nie dzieje się nic bez przyczyny i jest po coś. Oczywiście mogłam zrezygnować lub też sprzedać pomysł, bo i taka propozycja pojawiła się zaraz po drugim wydaniu. Postanowiłam jednak rozwijać Madame, a praca nad każdym kolejnym numerem i kolejnymi pomysłami daje nam ogromną satysfakcję. Celowo piszę w liczbie mnogiej, bo wszem i wobec powtarzam, że Madame to nie tylko Magdalena Zdrenka-Ciałkowska, to zespół ponad 40 niesamowitych osób, zaangażowanych w rozwój czasopisma, a i ta liczba, ku mojej satysfakcji z każdym wydaniem wzrasta.
Oczywiście wiele pomysłów związanych z magazynem na dzień dzisiejszy konsultowanych jest z naszymi partnerami. Regularnie prowadzimy badania na naszych czytelniczkach i to one podpowiadają nam, o czym chciałyby czytać i jak powinna wyglądać Madame. Czasem wydaje nam się, że wpadliśmy na coś fajnego, co w konsekwencji zostaje odrzucone przez nasze czytelniczki. Z każdym nowym numerem nieustannie się uczymy, a dzięki międzynarodowym partnerom z Francji i Nowego Jorku, staramy się wprowadzać pewne rozwiązania, które funkcjonują tam od lat na rynkach wydawniczych.
Oj całe mnóstwo (śmiech). I bardzo cenię te opinie, zwłaszcza, jeśli wypowiadane są przez osoby mi bliskie. Jednak wraz z rozwojem Madame coraz rzadziej słyszę, że to bez sensu. I nie ukrywam, że czuję satysfakcję, obserwując nieustannie wzrastającą sprzedaż.
Najbardziej motywują mnie ludzie – mądry zespół, począwszy od dziennikarzy, fotografów, grafików, po specjalistów od marketingu. Mam też spore oparcie w najbliższych. Nie ukrywam również, że motywują mnie wyniki sprzedaży, opinie czytelniczek i kolejne pomysły, które pod brandem Madame realizujemy.
Na dzień dzisiejszy odpowiadam za całą strukturę magazynu, dobór ludzi do każdego wydania, począwszy od akceptacji tematu przewodniego, po dziennikarzy, dobór artykułów, konkretny team fotograficzny (sporo sesji wykonujemy sami). Prowadzę kluczowe rozmowy z partnerami. Odpowiadam też za imprezy towarzyszące jak np. Śniadania z Madame, które coraz częściej serwujemy w wybranych miastach w Polsce. Pozostałe zadania należą już do mojego zespołu. Wcześniej wszystkie zadania łącznie z dystrybucją były na mojej głowie. W tej chwili koncentruję się na rozwoju i nowych pomysłach, a mamy ich całkiem sporo.
Tworząc zespół miałam to szczęście, że wiele osób znałam wcześniej. Znałam ich charakter, sposób zaangażowania, umiejętność pracy w zespole, zwłaszcza pod presją czasu. Ludzie, którym proponuję współpracę, to ludzie, z którymi się zwyczajnie lubię i których podziwiam. Nie tylko za to, jak tworzą, jak pracują, ale też za to, jacy są. Skłamałabym, że w tej materii nie popełniam błędów. Zdarzyło mi się podziękować za współpracę osobom wykazującym brak zaangażowania.
To kwestia poukładania sobie pewnych spraw w głowie. Mam to szczęście, że mam bardzo fajną rodzinę, w której mam bardzo duże wsparcie. Spokój w życiu prywatnym pozwala mi na realizacje zawodowych marzeń. W drugą stronę działa to podobnie. W mojej sypialni nie ma miejsca na telefon, laptopa, nawet najnowsze wydanie Madame zostawiam na dole w salonie. Zachowanie zdrowej równowagi, to podstawa. Choć nie ukrywam, że tego się akurat nauczyłam. Mam niestety naturalne predyspozycje do bycia pracoholikiem (śmiech).
Mój dom jest moją oazą spokoju. Kiedyś denerwowało mnie, że w niektórych miejscach mojego domu nie ma zasięgu, dziś uważam to za luksus. Od jakiegoś czasu codziennie pozwalam sobie na małe przyjemności i odpoczynek, zwłaszcza ten aktywny. Lubię też nowe wyzwania. Tego lata postanowiłam nauczyć się grać w tenisa. Wybrałam już nawet trenera 😉
Dla mnie marka osobista, to marka, która wyróżnia się spośród przeciętności, bez kopiowania innych, bez naśladowania zachowań, schematów, wzorców czyiś. To zwyczajne bycie sobą uwzględniające realizacje swoich celów,zgodnych z założeniami, etyką i wartościami, jakimi postanowiliśmy się kierować i które konsekwentnie realizujemy prywatnie i zawodowo. Jak dbam? Staram się być konsekwentna, uparcie realizuję przyjęty plan, opierając swoje działania o konkretne cele i relacje z innymi.
Myślę, że nie. Szefowanie samej sobie bardzo mi odpowiada. Czasem obserwuję moich znajomych, którzy prowadzą duże firmy, przyglądam im się z boku, zastanawia mnie jaki model zarządzania stosują, jak prowadzą swoją działalność, jaki stosunek mają do pracowników, jak wygląda wewnętrzna struktura firmy etc. W kilku przypadkach, choć nie planuję, to z całą stanowczością mogę odpowiedzieć, że mogłabym i chciałabym u nich pracować.